Do rywalizacji można było przystąpić w dwóch kategoriach: 3 km i 10 km. Start był wspólny, ponieważ trasa głównego biegu obejmowała 3 okrążenia (każde po około 3,3 km). Start i meta znajdowały się nieopodal Skałek Twardowskiego.
Każdy kto zjawił się na miejscu biegu już z daleka mógł zobaczyć multum żółto-czarnych koszulek. Biegało 16 osób z RD, a liczna grupa dopingowała i mocno wspierała startujących. Łącznie było nas ponad 25 osób! Patrząc na listę startową byliśmy najliczniejszym klubem, który stanął do rywalizacji. Na krótszym dystansie nasz klub reprezentowało 7 osób: Iwona T., Ewa W., Mateusz Z., Wiola B., Marta F., Sabina R. i Magda P. W biegu na 10 km pobiegli: Paweł P., Tomek K., Irek W., Ania D., Łukasz F., Paweł U., Janek P., Janek Z. i ja. Gratulacje należą się wszystkim startującym, bo trasa momentami dawała w kość i na niektórych zbiegach trzeba było bardzo uważać, aby nie stracić równowagi i nie zaliczyć upadku. Nie sposób nie wspomnieć o najlepszych z Rozbieganych! Iwona Turcza była najlepsza w swojej kategorii wiekowej w biegu na 3 km. Paweł Piwowarczyk ze znakomitym czasem 41:53 zajął 9 miejsce w kategorii OPEN, a tuż za nim uplasowali się Tomek Kupiec i Irek Wojtan (odpowiednio 12. i 18. miejsce w OPEN). Ponadto Ania Drzyzga-Błaszczyk zajęła 3. miejsce w swojej kategorii wiekowej i odebrała puchar. Nie był to jedyny puchar tego dnia dla RD, ponieważ Jan Piwowarczyk otrzymał trofeum za ukończenie wszystkich biegów cyklu ITMBW 2016.
W mojej subiektywnej opinii trasa była wymagająca. 90% trasy było crossowe, a nieliczne odcinki asfaltowe. Każdy uczestnik biegu na pewno zapamięta stromy podbieg znajdujący się około 2 km. Na szczęście pogoda nam dopisała, nie padało, nawierzchnia nie była śliska. Biegnąc można było podziwiać widok na Zalew Zakrzówek. Na całej trasie ustawiło się wielu kibiców, co tylko motywowało do wzmożonego wysiłku.
Wystartowałem z prostym założeniem: przebiec 10 km poniżej godziny. Już po pierwszym okrążeniu (i zapoznaniu się z podbiegiem) wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Kilka cennych sekund straciłem na początku, gdy tłok na trasie był spory a droga wąska. Na kolejne dwa okrążenia byłem lepiej przygotowany – już wiedziałem co i gdzie mnie czeka, oraz jak rozłożyć siły. Zapewne celu, który sobie postawiłem nie udałoby mi się zrealizować gdyby nie gorący doping całej ekipy Rozbieganych! Mimo, że na kilometr przed metą myślałem o zwolnieniu tempa, doping na ostatnich metrach był tak głośny, że nogi same rwały do przodu. Taki team to prawdziwa siła! To jedno z najprzyjemniejszych uczuć jakich można doświadczyć – słyszeć swoje skandowane imię dobiegając na pełnej prędkości do mety. Dziękuję wszystkim Rozbieganym za tak udany niedzielny wyjazd, który wszyscy będziemy długo wspominać! Podziękowania należy też złożyć organizatorom, za dobre przygotowanie trasy, odpowiednie jej zabezpieczenie oraz świetną atmosferę podczas imprezy.
Radek Budzowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz