wtorek, 14 marca 2017

Sentymentalna Dycha

Dawno nie miałam tak stresującego startu… Czułam się gorzej niż przed pierwszym oficjalnym biegiem w życiu, niż przed największymi biegowymi wyzwaniami, czy przed zawodami z presją zdobycia nowej życiówki… Ale dlaczego? Mimo, że to Myślenicki Test Formy po Zimie, to przecież miał być lajcik!


Od początku wiedziałam, że to będzie fajny i spokojny bieg. Nie było opcji, żeby  12 marca nie pojawić się w Myślenicach! Świetna organizacja, prawie płaska trasa doskonała do zdobywania życiówek i mnóstwo możliwości do zdobycia nagród i wyróżnień. Między innymi to wszystko przyciągnęło na bieg mnóstwo biegaczy, w tym 22 Rozbiegane żółte słoneczka.
3..2..1.. i start! Chociaż pogoda nie sprzyjała do kibicowania, to do biegu była wręcz idealna. A kibicowaniu bardzo sprzyjała… trasa! Bo widząc biegaczy z naprzeciwka od razu zapominało się o zmęczeniu, a nogi poruszały się automatycznie, bo głowa myślała o tym, kto tam biegnie znajomy z drugiej strony. Nic nie dawało większego kopa motywującego niż uśmiechy biegaczy po pozdrowieniach i okrzykach. A nie, jednak było coś takiego. To punkt nawodnienia za 5 km obstawiony przez naszych najlepszych kibiców, którzy nie dość, że kibicowali, to jeszcze dbali, by każdy biegacz dostał wodę.
Wstyd się przyznać, ale ta dycha udowodniła, że w przeciwieństwie do pozostałych członków grupy, u mnie formy- brak. Mimo to, gdy dobiegłam na metę czułam się fajnie- pobiegałam, spotkałam się z super ludźmi i spędziłam miło niedzielę. I gdy już stanęłam za metą to zrozumiałam wszystko! Ja wcale nie stresowałam się swoim biegiem! Ja myślałam po prostu o wszystkich tych, którzy mocno wierzyli, że uda im się pobić swoje rekordy; o debiutach, które pierwszy raz czuły te buzujące emocje; o mamie, która ledwo chodziła (nie mówiąc już o biegu); o tacie, Pawle, którzy tak bardzo chcieli być z nami, a nie mogli… Stresowałam się, myśląc o tym jak ważny to jest dla nas wszystkich bieg!


A co do tego, że ważny to nikt nie miał wątpliwości. Bo gdy wszyscy złapali oddech, zajęliśmy zaszczytne miejsca na ,,trybunach”, by z bliska zobaczyć sukcesy innych. Chociaż nie lubię mówić (pisać) o sobie, to chyba muszę zaznaczyć, że i ja stanęłam na zaszczytnym miejscu i odebrałam gratulacje za zajęcie 1-go miejsca w biegach Tour de Małopolska. W tym samym cyklu miejsca w TOP 10 zajęli Ania Drzyzga- Błaszczyk, Paweł Piwowarczyk, Tomasz Kupiec, Fabian Ciapa i Bartek Dudek, a dyplomy Finisherów (czyli uczestników biorących udział w każdym biegu cyklu) otrzymali Ania, Paweł, Tomek i ja. Później okrzykami radości gratulowaliśmy naszemu przyjacielowi grupy Adamowi Czerwińskiemu, który całkiem spodziewanie zwyciężył bieg z świetnym czasem. A na koniec podobno zawsze zostawia się najlepsze. I chyba się sprawdziło, bo imprezę zakończyliśmy wszyscy razem na trzecim stopniu podium odbierając wielki puchar i nagrodę za Najliczniejszą Grupę!
Dlaczego więc sentymentalna dycha? Bo prawie nasza, bo pełna wspomnień, bo witająca nas łzami deszczu (myślę, że to jednak były łzy szczęścia… A może wzruszenia?). Bo to dycha ŻYCIÓWKOWA!

Magda Wojtan





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz