wtorek, 21 marca 2017

Półmaraton Marzanny - biegowe przywitanie wiosny

 Zaczynając swoją przygodę z bieganiem nawet nie marzyłam, że kiedyś przyjdzie mi się zmierzyć z takim dystansem jakim jest półmaraton :-) .

Zapisując się na "Marzannę"byłam pewna, że oddam pakiet komuś kto wiem, że przebiegnie taki dystans. Ale skoro powiedziało się "A" (zapisując się), trzeba powiedzieć "B" i zacząć trenować. Po przebiegnięciu pierwszych w życiu 18 km stwierdziłam, że porywam się z motyką na słońce. Było ciężko. Jednak z każdym kolejnym treningiem było coraz lepiej i w końcu zaświtała mi myśl - DAM RADĘ !!!


        Dzień zawodów przywitał nas sporym wiatrem i przebłyskami słońca. Mimo wszystko nastawienie było pozytywne. Wyjechaliśmy z Dobczyc ok.9:00 (czyli ja z mężem, bo musże zaznaczyć, że on również brał udział w tym biegu) zabierając Anię, Pawła P. oraz naszego wiernego kibica - córkę Wiktorię. Droga minęła szybko na rozmowach i omawianiu strategi jak pokonać taki dystans. Moim marzeniem było zmieścić się w 2 godzinach. Po odebraniu pakietów od Iwonki, która była w biurze zawodów poszliśmy się przebrać i zrobić rozgrzewkę. Przed startem były uściski, życzenie sobie wzajemnie powodzenia, po czym każdy udał się na swoją strefę czasową.


        Odliczanie od 10 i startujemy. Starałam się pilnować tempa, żeby nie dać się porwać tłumowi lecz biec równo. Pierwsze 10 km biegło mi się rewelacyjnie - nawet szybciej niż planowałam. W granicach 13 km pojawiła się kolka i myśl że przez nią nie da się zrealizować planu. Na szczęście  szybko odpuściła. Najtrudniej biegło mi się w okolicy 17 i 18 km po Bulwarach Wiślanych, gdzie wiatr wiał prosto w twarz. Dodatkowo pojawił się kryzys - nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Na szczęście na ok.20 km dopingowały biegaczy 2 dziewczyny,które swoją muzyką i śpiewem dawały ogromny zastrzyk energii. Znowu biegło się super. Zegarek zasygnalizował 20 km. To był ten moment gdy poczułam łzy pod powiekami, bo właśnie uświadomiłam sobie, że za chwilę zobaczę znajome twarze i upragniony medal zawiśnie na mojej szyi.


        Ostatni kilometr był straszny. Nogi chciały biec,ale wiatr nie pozwalał. Meta zamiast się przybliżać, jakby się oddalała. Ok.400 m przed finiszem usłyszałam swoje imię - to moja szalona ekipa ROZBIEGANE DOBCZYCE dodawała mi sił. Dziękuję WAM.
W oddali słyszałam znajomy głos - to Paweł Żyła witający kolejnych wbiegających na metę. Głośniej i coraz głośniej - również ja przebiegam linię mety. JEST i medal.
Mimo zmęczenia byłam szczęśliwa. Przebiegłam. Czasowo szybciej niż marzyłam - 01:54:03.



Wraz ze mną wystartowali również:
Kupiec Tomasz 01:24:11 - życiówka
Piwowarczyk Paweł 01:25:37 - życiówka
Wojtan Ireneusz 0126:34 - życiówka
Franiek Łukasz 01:35:57 - życiówka
Drzyzga-Błaszczyk Anna 01:37:05 - życiówka
Urbański Paweł 01:40:50 - życiówka
Szczeciński Marek 01:42:48 - życiówka
Tokarz Wojciech 01:53:31
Skuza Grzegorz 01:54:52 - życiówka
Kniaziowski Paweł 01:54:59 - życiówka
Dudzik Patrycja 01:59:04 - życiówka
Węgrzyn Dorota 02:01:07
Para Klaudia 02:21:03
Muszę również dodać, że razem z XIV Krakowskim Półmaratonem Marzanny wystartował też III Bieg z Dystansem Dla małych serc na dystansie 10 km. W biegu tym również mieliśmy swoich żółtych reprezentantów.
Z dystansem tym zmierzyli się: Dudek Bartek, Sorocki Kamil, Jan Piwowarczyk, Wróbel Ilona, Wojtan Ewa oraz Bętkowska Wioletta.

Marta Franiek




2 komentarze:

  1. Tylko mi się nie udało życiówki wykręcić :/ a braklor 4sec. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko 4 sekundy. Następny półmaraton jest Twój :)

      Usuń