poniedziałek, 27 marca 2017

"ZŁOTE GACIE" i "Papieskie Kremówki"

Mój czwarty tegoroczny start, zaprowadził w ostatnią sobotę mnie i część Rozbieganych do Brzeszcz. Bieg o "złote gacie" brzmiało ciekawie dlatego ruszyliśmy ku tej przygodzie.


Wyczerpany limit zapisowy
Wcześniej nie obyło się bez kłopotów z zapisami. Limit zgłoszeń 600 osób szybko się wyczerpał, nie wszyscy chętni zdążyli i tylko dzięki Ani, udało nam się zdobyć trzy dodatkowe pakiety przyznane przez organizatora biegu.
Nawet nie wiedzieć kiedy dotarliśmy na miejsce zawodów i sprawnie odebraliśmy pakiety startowe. Potem szybka zmiana ciuchów na biegowe, rozgrzewka i biegiem na start, który był oddalony od biura zawodów i mety o ok. 500 m. Jakież było nasze zdziwienie kiedy w drodze na start nagle spotkaliśmy kolejnych Rozbieganych, którzy przyjechali nas dopingować i jak się potem okazało zrobić dosyć pokaźną dokumentacje zdjęciową z biegu.


Biegiem pośród stawów
No i w końcu start. Tradycyjne przybicie piątek i ruszamy do boju. Jak się potem okazało po życiówki i miejsca na podium. Trasa bardzo przyjemna, więc szybko uciekały biegowe kilometry. Na trasie Iwonka obstrykała nas swoim aparatem robiąc super fotki, a na mecie Ewka i Wiktoria dopingowały i mobilizowały "Rozbieganych" do mocnego finiszu.


Wszyscy jesteśmy zwycięzcami
No i były tego efekty. Ania nowa wspaniała życiówka. 4 miejsce open wśród kobiet i 1 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Paweł i Łukasz nowe życiówki i wysokie miejsca w klasyfikacji Open. Pozostali: Janek, Grzesiek, Fabian i ja pobiegliśmy zgodne z naszymi założeniami.
Trasa bardzo fajna i szybka, medale rewelacyjne. W końcu udało nam się wybiegać "złote gacie". Za rok mam zamiar tam wrócić i powalczyć o znacznie lepszy czas i miejsce.


Kremówkowy powrót do domu
No i na koniec wisienka na torcie każdego biegu. Dekoracja zwycięzców. Byliśmy bardzo dumni i szczęśliwi jak Ania wchodziła na podium dwa razy. A tak, tak. Dwa razy bo organizatorom pomyliły się klasyfikacje i wywołali ją dwa razy. Po chwili wszystko się wyjaśniło i Ania dostała swoją statuetkę za 1 miejsce i burzę oklasków od kibiców.
W zasadzie można by było na tym skończyć tą relacje, ale w drodze powrotnej zdarzył się jeszcze jeden drobny szczegół. Papieskie kremówki. Bo jak tu przejeżdżać i być w Wadowicach i nie wstąpić na kremówki. No nie można.


Gratulacje dla całej naszej ekipy za start i dobre wyniki i wielkie podziękowania naszej ekipie kibiców.

Jan Piwowarczyk





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz