wtorek, 17 maja 2016

Dystans Królewski zaliczony !

W ostatnią niedzielę, czyli 15 maja odbył się w Krakowie maraton. Z naszej grupy ROZBIEGANE DOBCZYCE wzięło w nim udział sześć osób, w tym ja.

Kiedy w lutym podjąłem spontaniczną decyzję o zapisie na maraton krakowski, nie zdawałem sobie sprawy z tego co robię. Padło hasło "zapisujemy się" i poszło. Przygotowania wytrzymałościowe szły tak sobie. Były tygodnie kiedy biegałem trzy razy w ciągu tygodnia, czasem dwa i był też okres kiedy nie zrobiłem żadnego tygodniowego wybiegania (praca, rodzina, a czasem też lenistwo).
Zbliżał się termin biegu i coraz bardziej byłem świadomy tego co mnie czeka. Czytałem relacje biegaczy i podpytywałem naszych maratończyków z ROZBIEGNYCH jak to jest i czy dam radę- i tu dziękuję za  mobilizację, wszyscy mnie  wspierali, że dam radę i będzie ok.  Maraton był coraz bliżej i z dnia na dzień coraz większe obawy czy podołam, wszystko się nawarstwiało, nawodnienie, dieta, węglowodany, w co się ubrać, co zjeść, a czego nie,  odpowiednie tempo, ( dziękuję Jankowi za prowadzenie podczas biegu) i wiele innych tematów, które chodziły mi po głowie. Wielką furorę zrobił przed biegiem pewien specyfik, który był mocno promowany  i zalecany przez naszą koleżankę  z grupy, (myślę że wszyscy wiedzą o co chodzi, a jeśli ktoś nie wie i jest ciekawy zapraszam z pytaniami na mój profil na fb).
Ja się dostosowałem do zaleceń, bo sygnał przyszedł w sobotę wieczorem, chyba ze stresu. Dzień biegu zaczął się o 3:00, nie mogłem spać, myślałem jak to będzie, a jeszcze dzień wcześniej byłem zaproszony do znajomych, gdzie niestety ku zdziwieni wszystkich, zajadałem się sałatką popijaną wodą mineralną. Wyjazd z Dobczyc był o 7:00. Jancio,  Bartek, Ania, Irek i ja zapakowaliśmy się do auta i obraliśmy kierunek na Kraków. W czasie podróży rozmawialiśmy o biegu i tu cenne wskazówki udzielił Irek naszemu najmłodszemu koledze, który zamilkł już do samego Krakowa.
Kraków przywitał nas piękną słoneczną pogodą, idealną do biegania. Szybkie przebranie, zdanie ubrań do depozytu, fotka i na start, gdzie były tłumy biegaczy i kibiców. Trasa biegu była piękna, ale to wiem tylko dlatego, że znam Kraków, bo z biegu niewiele pamiętam jeśli chodzi o przebieg trasy. Dziękuję wszystkim kibicom z Dobczyc (nie będę tu wymieniał imion, bo było ich dużo), naprawdę jesteście rewelacyjni. Byliście wszędzie. Łukasz !!!  Ten łyk izotoniku na 41 km był zbawienny i dał mi kopa! Dziękuję też mojej żonie Urszuli, która była na mecie. Myśl, że ktoś bliski czeka i kibicuje dodaje kopa, choć gdy dowiedziała się o moim planie przebiegnięcia maratonu, chciała żebym spisał testament.
Gratuluję wszystkim maratończykom a w szczególności - Paweł 03:18:48, Irek 03:22:31, Ania 03:39:12, Bartek 04:15:02, Jan 04:29:48 no i ja 04:20:04. Do zobaczenia na kolejnych biegach.

Obywatel  GC















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz