„Jak dobrze wstać, skoro świt”
Niedzielna pobudka dla Rozbieganych nastąpiła bardzo wcześnie – już o godzinie 7 ruszyliśmy sporą ekipą w stronę Tarnowa, aby wziąć udział w ostatnim biegu z cyklu Biegam w Małopolsce czyli „I…TAKA TARNOWSKA DYSZKA” (dla niewtajemniczonych: sponsorem biegu było znane biuro podróży, stąd nazwa). W początkowej wersji miało nas wystartować jedenaścioro. Jednak po dotarciu na miejsce Janek Z., którego ostatnio rozpiera energia (niedawne starty w Cracovia Półmaratonie Królewskim i Krwiobiegu), zdecydował się na spontaniczny udział w biegu. Przebraliśmy się w nasze słoneczne koszulki i poszliśmy rozgrzewać Tarnów naszą energią i pozytywnym nastawieniem. Trzeba dodać, że dla wielu z nas był to ostatni lub jeden z ostatnich startów w tym sezonie.
Strategie, plany, założenia… życiówki
Jak wiadomo RD to grono ambitnych ludzi. Każdy przed startem miał swoje założenia, omawiane już w trakcie długiej podróży do Tarnowa. Wiedzieliśmy, że trasa jest prawie płaska, a pogoda bardziej pomagała niż przeszkadzała. Osiągnięciu dobrych wyników sprzyjał również fakt, że na biegu obecni byli pacemakerzy (rozstawieni co 2:30 min). Można więc było pokusić się o dobre czasy i… życiówki. Nasi dzielni kibice – w tej roli Ewa i cała ekipa Gdów Proud Runners – dopingowali na ostatnich metrach i pomagali jak tylko mogli! O życiówkach muszę opowiedzieć trochę więcej, bo aż 6 Rozbieganych (z 12 startujących) ustanowiło nowe rekordy życiowe! Wyniki przedstawiają się następująco:
00:37:57 Kupiec Tomasz (życiówka)
00:39:05 Piwowarczyk Paweł
00:44:07 Drzyzga-Błaszczyk Anna (życiówka)
00:45:09 Franiek Łukasz
00:47:49 Urbański Paweł (życiówka)
00:50:16 Budzowski Radosław (życiówka)
00:52:57 Franiek Marta (życiówka)
00:53:41 Wojtan Magda
00:54:22 Sorocki Kamil
00:54:29 Tracz Mateusz
00:56:07 Załęczny Jan (życiówka)
00:59:27 Wróbel Ilona
W tym miejscu wielkie gratulacje należą się Ani, która w swojej kategorii wiekowej zajęła 3-cie miejsce! Wszak to nasza Królowa, więc podium to taki jej drugi dom.
Gratulacje dla wszystkich raz jeszcze!
A po biegu…
… świętowaliśmy! Udaliśmy się na poczęstunek od organizatorów (pyszne ciacha i napoje), uzupełniliśmy płyny i napełniliśmy nasze brzuszki. Jak wiadomo, RD są medialne więc nie obyło się bez sesji zdjęciowych i kręcenia filmów. Wymienialiśmy się wrażeniami po biegu, gratulowaliśmy sobie życiówek i cieszyliśmy się atmosferą biegu.
Po mojemu: rekordowo!
Dla mnie osobiście był to bieg bardzo ważny – ostatni w tym roku, w roku, w którym zacząłem biegać (kwiecień). Pamiętam pierwsze starty, poznanie ekipy Rozbieganych. Pamiętam kiedy mówiłem do Ewy, że dla mnie 5 km to max, ewentualnie jak przebiegnę 10 km poniżej godziny to szczyt moich możliwości. W lipcu zadebiutowałem na 10 km i uzyskałem czas 59:15. Od tamtego czasu nie nadarzyła się dobra okazja do poprawy rezultatu. Dzisiaj plan był ambitny: trzymać się z pacemakerem biegnącym tempem 5:00 min/km przez pierwsze 5 km, a potem trochę zwolnić. Wiedziałem, że nie jestem gotowy na przebiegnięcie tego dystansu w 50 minut. Przez 5 km trzymałem się planu wzorowo, jednak potem stwierdziłem, że spróbuję dalej trzymać tempo, na tyle na ile organizm pozwoli. Piątka przybita z Pawłem U. na pętelce dała dodatkowego pozytywnego kopa. Wola walki ciągle pchała do przodu. Na ostatnich metrach bezcenna okazała się pomoc Tomka K., który pomógł mi trzymać równe tempo kiedy sił już zaczynało brakować. Efekt? Czas 50:16! Czas, o którym jeszcze 4 miesiące temu nawet nie śniłem. Dystans pokonany tempem, które ja określam jako „ostry speed”. Życiówka poprawiona o 9 minut! Moja radość była ogromna, co chyba każdy Rozbiegany mógł odczuć.
Słowem podsumowania: ten sezon biegowy dobiega końca. Był on dla mnie niezwykle ciekawy, emocjonujący, debiutancki! Gdyby nie drużyna jaką są ROZBIEGANE DOBCZYCE nie osiągnąłbym tego, co osiągnąłem. Wymienię tutaj choćby dzisiejszą życiówkę czy przebiegnięcie półmaratonu. Wszystko to dzięki genialnym ludziom, świetnej atmosferze i chęciom. Dziękuję! Jednocześnie wiem, że to dopiero początek. Razem osiągniemy jeszcze nie jedno, a ja już nie mogę się doczekać!
Radek Budzowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz